niedziela, 4 sierpnia 2013

Kubuś Puchatek i przyjaciele

A teraz całkowita zmiana tematu ...

Kwiaty z bibuły, decoupage to nie jedyne moje pasje.
Zawsze marzyłam o stworzeniu czegoś większego, bardziej imponującego, czegoś na czym można by było się wyżyć artystycznie ... i tak powstało dzieło, które swobodnie mogę nazwać dziełem mojego życia ... przynajmniej na chwile obecną ;)

Korzystając z tygodniowej nieobecności mojej rodziny a zwłaszcza Synka, postanowiłam się zabrać za malowanie na ścianie. Obrazek został przed wyjazdem wybrany przez właściciela ściany na której miał powstać. Zadziwił mnie bardzo bo zamiast szalejącego zygzaka mcqueena ze złomkiem wybrał ferajnę z Prosiaczkiem na czele. Wszystko sobie zaplanowałam, chłopaki wyjeżdżają a ja biorę się do pracy ...

Początek poszedł jak z płatka. Cztery godziny niedzielnego wieczoru i powstał szkic:


Później nie było już tak łatwo, każdego wieczoru poświęcałam 4 godziny a efekty nie były już tak szybko widoczne. Poniżej efekt dwu dniowej pracy:


w czwartek powstał cały zarys:


A tak wygląda efekt końcowy,


Na pewno jesteście ciekawi czy Synkowi się podobało ... Wielkiej euforii poza "woow" nie było :) ale teraz zdecydowanie woli przebywać i spać w swoim pokoju :) Codziennie sprawdza czy wszyscy są na obrazku ... podoba mu się.

1 komentarz: